W nocy czeka nas jedna z najbardziej frapujących walk XXI wieku. Wielki mistrz aż czterech kategorii wagowych, niepokonany na zawodowych ringach Mikey Garcia zaatakuje aktualnego czempiona federacji IBF wagi półśredniej, czyli Errola Spence’a. Spence podobnie jak i Garcia pozostaje niepokonany i podobnie jak starszy rodak notowany jest w dziesiątce p4p bez podziału na kategorie wagowe czołowych magazynów.
Z uwagi na różnice w gabarytach potyczka ta ma sporo przeciwników, dla niektórych wynik z góry jest przesądzony, zaś sama decyzja Garcii uznawana za samobójczą. Podobne zdanie mają również polscy bukmacherzy, kurs na Spence’a wynosi zaledwie 1,27 (3,35 Garcia!). Innego zdania jest oczywiście Mikey Garcia i jego obóz, którzy usilnie przekonują, że umiejętności wystarczą, by uporać się z większym i silniejszym(?) przeciwnikiem.
Jak będzie? Bardzo ciężko przewidzieć, gdyż historia boksu pamięta zarówno przypadki walk zdecydowanie przeszarżowanych, gdzie warunki fizyczne już na starcie praktycznie zamykały szanse na końcowy triumf (Brook-Gołowkin), ale historia boksu pamięta również Roberto Durana…
Garcia ryzykuje zerem w rekordzie (jakże ważnym we współczesnym świecie), ale może sporo zyskać. Po pierwsze jeszcze większe uznanie, po drugie pas w piątej kategorii wagowej, po trzecie cenne nazwisko do cv.
Oczywiście jeśli przegra, sporo osób będzie miało do niego żal, że nie próbował usilnie doprowadzić do znacznie bardziej sensownego z racji gabarytów i nie mniej emocjonującego starcia z Wasylem Łomaczenko.
Osobiście nie widzę jego wygranej, stłamszony gabarytami Spence’a zostanie zastopowany w okolicach 11 rundy, ale może jednak młodszy z Amerykanów nie jest aż takim kozakiem?